Witajcie!
Niedawne upały nie sprzyjały ani tworzeniu, ani siedzeniu przy komputerze. Czas ponadrabiać zaległości.
Spotkały mnie dwie przemiłe niespodzianki.
Listonosz miał dla mnie przesyłki, których się nie spodziewałam.
Pierwsza przyleciała poczta od
Małej Sowy. W podziękowaniu za (słuszne) wyróżnienie w moim rozdawajkowym konkursie przysłała mi piękne serwetki, przeuroczą poszewkę i cudną truskawę :)
Agatko, raz jeszcze ogromnie dziękuję! :)
Drugą przesyłką była koperta obfitości od
Kasi.
Dawno temu, niedługo po rozpoczęciu mojej zabawy z blogowaniem dostałam od Kasi piękne motyle i serduszka z masy Marthy Stewart. Poprosiłam ją niedawno o kilka nowych motylków, bo są bardzo wdzięczne. I dostałam - a poza motylkami i serduchami znalazłam w paczce piękne wycinanki, półperełki i tekturki. Kasiu, dziękuję Ci z całego serca! :*
Truskawki na zagonku finiszują. Czas na krótkie podsumowanie truskawkowych smaków tego lata. Nie wszystkie smakołyki załapały się do zdjęć - niektóre po prostu nie zdążyły, tak jak zwycięski deser wg przepisu Małej Sowy :) Inne nie są zbyt fotogeniczne - jak konfitura i syrop truskawkowy ;)
Było ciasto ucierane i kruchodrożdzowe z owocami...
... były przepyszne muffinki z kruszonką - dawno nie jadłam tak dobrych muffinek, przepis
stąd.
Najprostsze desery są pyszne - tak jak truskawki z bitą śmietaną.
Można też do śmietany dodać pokruszone bezy - wtedy deser możemy szumnie nazwać eton mess ;)
Wracamy też do smaków dzieciństwa, lekko podkręconych -
truskawkowa kasza manna, mniam!
No i najprawdziwszy jogurt truskawkowy, czyli zblendowane truskawy z jogurtem naturalnym.
Pysznie!