wtorek, 28 listopada 2017

Asia czyta - listopad 2017

Zapraszam na kolejne podsumowanie czytelnicze.


Pierwsze były Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli


 "Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli uchylają rąbka tajemnicy z życia zwierząt i roślin, które znajdziesz na pobliskim skwerze, w parku czy przy drodze do pracy. Lupa, lornetka i przewodnik – tylko tyle potrzeba, aby poznać fascynujący świat miejskiej przyrody. Każdy z bohaterów książki odkrywa nie tylko własną historię, ale ukazuje również prawdziwe oblicze świata natury – który bywa przewrotny, czasem irytuje, ale przede wszystkim jest przepiękny."

Jak dla mnie książka była nieco nudna. To takie luźne myśli na temat wybranych roślin i zwierząt, brak w tym systematyczności, jakiegoś klucza. Kilka ciekawostek trafiłam, o których nie wiedziałam, ale to i tak nie splusowało w moim odczuciu do tej książki.



Kolejna książka to pierwszy tom serii Żniwiarz -  Pusta noc.



 Mówią, że demony, zabobony i czary odeszły już do przeszłości. Czy na pewno?
Na pierwszy rzut oka Magda jest zwykłą dwudziestolatką. Czas wypełnia jej praca w małej księgarni oraz obowiązki domowe. To jednak tylko pozory, gdyż w wolnych chwilach, zamiast spotykać się z rówieśnikami, Magda tropi upiory rodem ze słowiańskich wierzeń. Z krainy umarłych ucieka najpotężniejsza istota, z jaką żniwiarze kiedykolwiek musieli się zmierzyć. Tymczasem między Magdą a Mateuszem, tajemniczym chłopakiem, który niedawno wprowadził się do miasteczka, zawiązuje się nić sympatii. Dziewczyna pokazuje Mateuszowi świat słowiańskich wierzeń, nie mając pojęcia, że już wkrótce ona i jej przyjaciele znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.


Jestem pod wrażeniem!
Bardzo zgrabnie uformowana fabuła, napisana świetnym stylem - nie jest ani grobowo poważny, ani komediowy, lekki. Wszystko jest wyważone. Opisy upiorów tak działają na wyobraźnię, że poważnie - czytając wieczorem czułam się mocno nieswojo. Nie są to jakieś stwory nie wiadomo skąd, a takie, w jakie rzeczywiście wierzyli nasi przodkowie, co dodatkowo potęguje uczucie niepokoju - sama pamiętam, jak prababcia opowiadała o zmorach, strzygach. Postaci żniwiarzy genialnie wykreowane, naprawdę - chylić czoła przed polskimi autorami, bo w niczym nie ustępują popularnym autorom za naszych granic. 

Książkę można przeczytać (prawie za darmo) na stronie czytampierwszy.pl



Za ciosem - drugi tom -  Czerwone słońce.



Jeszcze do niedawna Magda była zwykłą dziewczyną, pracującą w małej księgarni, jednak obecnie jej życie wygląda całkiem inaczej niż sobie to zaplanowała.
Po ostatnich perypetiach Magda wraca do życia w innym ciele, zmienia się również jej charakter… Razem z Feliksem chcą odszukać i unicestwić Pierwszego, najbardziej niebezpieczną istotę z jaką przyszło im się mierzyć. Gdy trafiają na Mateusza, który po wydarzeniach z poprzedniego roku wyprowadził się z Wiatrołomu, we troje wyruszają na poszukiwania zaginionego żniwiarza. A na świecie z niewiadomych przyczyn pojawia się coraz więcej nawich.​

Kolejna część polowań żniwiarzy na upiory nie porwała mnie tak, jak pierwszy tom tej serii, co nie zmienia faktu, że nadal jest to świetna lektura, mrożąca nieco krew w żyłach. Genialne postaci bliźniaków i ich babki dodają humoru.
Wzajemne "przyciąganie" Magdy i Mateusza jest dla mnie jakieś takie wymuszone, a zakończenie jak dla mnie jest hmm... Warte oczekiwania na kolejną część :)




Kolejny był Dwór Skrzydeł i Zguby, czyli 3 tom serii fantasy Maas.



Długo oczekiwana trzecia część bestsellerowego cyklu Sarah J. Maas
Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.
W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.

Po konkretnym kacu książkowym, jaki zaliczyłam po przeczytaniu drugiego tomu serii, unikałam czytania spoilerów, recenzji i samej wersji angielskiej.
Początek trzeciego tomu zapowiadał fantastyczną lekturę - przemyślane intrygi, wartka akcja, nieco mroczny klimat otaczający główną bohaterkę.
Potem... potem jakoś mi to już nie szło. Maas wspięła się na wyżyny swojego podniosłego stylu, fundując raz po raz powtórzenia, aby dobitnie podkreślać jakieś uczucia czy zdarzenia - co mnie zaczęło drażnić. Intrygi? Planowanie wojny? Tak, to też było, ale patrząc na grubość tej książki, mam wrażenie, że wartka akcja zmieściłaby się w 1/2 tej objętości. Końcowe rozdziały to znów więcej emocji, rozterek, wzruszeń. Serce bije szybciej i przypominam sobie, za co pokochałam cała serię Dworów.  Historia niby się kończy, ale Autorka pozostawia nas z wieloma niewyjaśnionymi wątkami, niedokończonymi sprawami.
Rhys i Feyra - ta para zdecydowanie królowała w drugim tomie serii. Tutaj oczywiście znów są główną osią, ale to już nie te emocje. Można powiedzieć, że tracą pazur, byśmy mogli lepiej poznać relacje i uczucia innych bohaterów.
Cieszę się, że mogłam poznać dalsze losy pozostałych bohaterów - mieszkańców Dworu Snów i nie tylko.
Nie zaliczyłam  kaca książkowego po przeczytaniu tej książki, ale na pewno zostanie w mojej pamięci i chętnie sięgnę znów do całej serii. Były i łzy, i śmiech, zaskoczenie, oburzenie, Maas doskonale wie jak wpływać na emocje czytelnika.






Potem ruszyłam coś z własnej biblioteczki - Sekretne życie drzew.



Książka nagrodzona tytułem Książki Roku 2016 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura faktu, publicystyka.
W lesie dzieją się zdumiewające rzeczy. Są tam drzewa, które porozumiewają się ze sobą, drzewa, które z oddaniem troszczą się o swe potomstwo oraz pielęgnują starych i chorych sąsiadów, drzewa, które doświadczają wrażeń, mają uczucia i pamięć. Niewiarygodne? Ale prawdziwe! Leśniczy Peter Wohlleben snuje fascynujące historie o zdumiewających zdolnościach drzew. Przytacza wyniki najnowszych badań naukowych i dzieli się swoimi obserwacjami z codziennej pracy w lesie. Otwiera przed nami sekretny świat, jakiego nie znamy.

"Peter Wohlleben rzeczowo i z pasją przekonuje nas o tym – z czego od dawna zdają sobie sprawę biolodzy – że drzewa to istoty społeczne”.
Sally McGrane, „New York Times”

 Ta książka bombarduje czytelnika ogromem wiedzy o życiu drzew.
Napisana z sercem, przedstawia drzewa jako naszych sąsiadów, przyjaciół, ukazując cały cykl ich życia.
Można sobie pomyśleć - co w tym takiego fascynującego? A jednak - to, jak drzewa radzą sobie z warunkami bytowymi, pogodą, działalnością ludzi i zwierząt, może zadziwić.
Choć książka nie jest napisana stricte naukowym językiem, czytanie jej wymaga skupienia - nie można przez nią przegnać jak przez lekką lekturę. Każdy rozdział niesie za sobą informacje, które warto rozważyć "na spokojnie".



Z biblioteki dorwane Etta, Otto, Russell i James
 


Piękna, nastrojowa opowieść o miłości i przyjaźni, które przetrwały ponad pół wieku.
Największym, niespełnionym dotąd marzeniem 82-letniej Etty jest zobaczyć ocean. Pewnego ranka Etta wstaje bardzo wcześnie, pakuje notes, ołówek, trochę czekolady, strzelbę, wkłada najlepsze buty i ruszę w drogę. Do przejścia ma dwa tysiące mil.
Jej mąż, Otto cierpliwie czeka na nią w domu. W domostwie obok Ettę wspomina także ich sąsiad Russell, który kocha ją nieprzerwanie od pięćdziesięciu lat.
Książka o idealnych proporcjach śmiechu i wzruszeń, humoru i nostalgii, przeszłości i teraźniejszości. Klimat tej subtelnej powieści drogi zdobył już serca czytelników na całym świecie. 

Nie oceniaj książki po okładce!
Niepozorna, skrywa w sobie piękną i wzruszającą historię.
Skomplikowane relacje i uczucia pomiędzy przyjaciółmi, podróż, wspomnienia, miłość.
Sam sposób narrarcji jest inny niż zazwyczaj w takich książkach. Autorka nie opisuje wszystkiego wprost, daje czytelnikowi możliwość samodzielnego wysnuwania wniosków.
Nie mogłam się oderwać od lektury.



i fantastyczna książka - Kukuczka.
 

Ten portret legendarnego himalaisty to coś więcej niż rzecz o determinacji i górach. To zapierająca dech opowieść o granicach ryzyka, które bywają granicami człowieczeństwa.
„Logicznie rzecz biorąc, nie powinienem z tobą jechać, bo wszyscy ludzie koło ciebie giną” – powiedział Jerzemu Kukuczce w oczy jeden z kolegów alpinistów. Upiorne fatum czy faktycznie był odpowiedzialny za śmierć, która niemal zawsze podczas jego wypraw zbierała żniwo? Czy skoro już komuś nie możesz pomóc, bo odpadł od ściany lub umarł na obrzęk płuc, nie powinieneś już wchodzić na szczyt, po wielu miesiącach przygotowań będący w zasięgu ręki, spełniając swe marzenia?
Jak to się stało, że niewysoki, małomówny chłopak ze Śląska, elektromonter po szkole zawodowej, stał się „wielki”? Autorzy, dysponując ogromnym materiałem – pamiętnikarskimi zapiskami Kukuczki i jego książkami, rozmowami z żoną Cecylią, wywiadami z członkami wypraw, w jakich Kukuczka uczestniczył itd. – stworzyli fascynujący portret człowieka uparcie dążącego do celu, pełnego sprzeczności i zdającego sobie sprawę, że wszystkiego i wszystkich nie da się w życiu pogodzić, od młodości naznaczonego czyhającą w pobliżu śmiercią.
Miał dwadzieścia trzy lata, gdy po raz pierwszy stracił w górach swego przyjaciela, rówieśnika. I czterdzieści, odpadając w 1989 roku od południowej ściany Lhotse stanowiącej bodaj najtrudniejszą próbę dla alpinisty. Tego ostatniego dnia zapisał w pamiętniku dwa zagadkowe słowa: Paradise – Raj… 


Mieszkam w Istebnej, tablicę pamiątkową mijam za każdym razem, gdy idę do biblioteki, w końcu wypadało poznać tą historię.
Ta publikacja to nie tylko biografia Kukuczki, ale i zarys historii polskiego himalaizmu w czasie PRLu, plus świetne zdjęcia. Autorzy przedstawili postać najsłynniejszego z polskich himalaistów w sposób bardzo wyważony, nie osądzając, nie wydając opinii.
Kukuczka, ze względu na różne zdarzenia, w jakich brał udział, może wywoływać skrajne emocje, ale jednego nie można mu odmówić - był himalaistą "całym sobą". Kochał góry - i te wysokie, i te małe jak Beskidy, w nich czuł się najlepiej. Można tylko gdybać, co robiłby dziś, jakie miałby osiągnięcia, gdyby nie tamta wspinaczka na południowej ścianie Lhotse.

Miesiąc się jeszcze nie skończył, ale teraz czytam mega grubą książkę i na pewno załapie się już na grudzień.

2 komentarze:

  1. Te powtórzenia u Maas były męczące już w drugim tomie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe książki przeczytałaś ta o drzewach już mi kiedyś w ręce wpadła w bibliotece ale stosik był spory i odłożyłam i ciekawi mnie ta Kukuczka;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas poświęcony mojemu wpisowi :)